-Jeden fałszywy ruch,a nie zawaham się jej poświęcić!-zagroził
Zuko bezsilny i bezradny się poddał. Starałam mu się wyrwać,ale niezbyt dobrze mi to wychodziło. Próbowałam też zamrozić,a potem rozkruszyć węzły,ale chyba to przewidział,bo mocno ściskał moje nadgarstki. Zuko powoli zbliżał się w naszą stronę,a napastnik razem ze mną,cofał się do samochodu, Myślałam,że się na niego rzucę,ale w tej sytuacji nie mogłam nic zrobić. Mój chłopak groził mu,że jeśli mnie nie puści,to zafunduje mu kolejną,jeszcze większą bliznę,a Jet tylko wywracał oczami. Nienawidzę chwil,w których jestem całkowicie bezradna,ale co miałam robić?
Rywal zaciągnął mnie do swojego pojazdu,nadal przytrzymując mi broń przy szyi. Zuko cały czas zaciskał zęby,by nie powiedzieć czegoś,co byłoby nie potrzebne,za to ja chętnie powiedziałabym mu,co o nim myślę,ale ze strachu nie potrafiłam wymówić ani słowa.
Rzucił mnie nadal związaną na tył samochodu i odjechaliśmy w głąb miasta.
-Wiesz,że w każdej chwili mogę się uwolnić?-zakpiłam
-Wiem-odpowiedział i nacisnął duży,czerwony przycisk. Po chwili moje ręce zostały przypięte do fotela metalowymi pasami
-Jesteś chory!-wyrywałam się-Kto używa takich rzeczy?!
-Wiem i za to siebie uwielbiam-zaśmiał się prowadząc-ty zresztą też.
Pojazd zatrzymał się się przed wysokim budynkiem. Jet obrócił się w moją stronę i zaczął do mnie mówić:
-Mieszkam tu z moim starszym bratem-oparł się o fotel.-Ty dzwonisz do ojca,mówisz mu,że uczysz się u mnie i wrócisz rano.
-Co?!-teraz naprawdę się wściekłam-Nie wiem,jak mnie do tego zmusisz...
-Naprawdę? A ja chyba wiem-szybko wyciągnął kartkę z kieszeni i zacytował:
(...) Pema,chodź o tym nie wiedział,bardzo go lubiła,ale Mako zresztą ja i mną,nie był zainteresowany...
-Skąd to masz?-zaczęłam się szarpać
-Spokojnie,nic ci to nie da-zakpił.-O ile dobrze wiem,ten "Mako",to tak naprawdę Zuko...
-Nie odpowiadasz na moje pytanie!
-Mam dużo rzeczy. Jak już mówiłem,Mako,to Zuko,a Pema to...
-Mai...-westchnęłam
-Taak...Tak się składa,że to moja dobra kumpela i nie wie,że ja i Zuko się nie lubimy.
-Do czego zmierzasz?-przerwałam mu
-Mogę jej powiedzieć,że jej kochaś coś do niej czuje,ale nie ma odwagi jej o tym powiedzieć. Wtedy będzie tym baaardzo zadowolona i zacznie go podrywać-uśmiechnął się złośliwie.
-Ale to nie prawda!-wykrzyknęłam
-Kto mi to udowodni?-w tym momencie całkowicie mnie zgasił
-Hej,a co wy tu robicie?-drzwi od samochodu otworzył młody,wysoki chłopak. Jet zdążył odpiąć metalowe pasy.
-My?! Co TY tu robisz!-zdenerwował się Jet
-Co za piękną laskę nam przywiozłeś?-uśmiechnął się
-Ta "laska",ma imię-zrobił się czerwony jak burak
-Heh,jestem Katara-nerwowo się zaśmiałam
-Mako-chłopak wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wysiąść z samochodu,swoją drogą,to imię chyba mnie prześladuje...
-Miło mi-przywitałam się,otrzepując z kurzu
-Idziemy do domu-Jet objął mnie ramieniem-Katara u nas nocuje.
-To fajnie-zalotny uśmieszek...skąd ja go znam...-Jakbyś czegoś potrzebowała,to mój pokój jest naprzeciwko sypialni mojego brata.
-Jasne,dzięki-chłopak wydawał się naprawdę miły,ale nie ukrywam,byłam zaskoczona całą tą sytuacją.
-Taa...możemy już iść?-Jet strasznie się denerwował,ale nie czekał na odpowiedź,tylko złapał mnie za rękę i zaprowadził do domu. Zaciągnął mnie po schodach do swojego pokoju i kazał usiąść na łóżko. Byłam zła i oczekiwałam wyjaśnień. Mako w tym czasie poszedł do sklepu,więc byliśmy sami. Jet opowiedział mi,że rodzice nigdy go nie doceniali. Mako zawsze był w wszystkim najlepszy. Był lepszy w sporcie,nauce,miał super kumpli i każda laska chciała być tą jedyną,ale wszystkim odmawiał. Gdy powiedział "tą jedyna",o mało nie parsknęłam śmiechem,ael powstrzymało mnie jego lodowate spojrzenie. Po tej "wzruszającej" opowieści, nastąpiła chwila spokoju i każdy odwrócił się w swoją stronę.
-Masz ochotę na coś do picia?
-Tak,chętnie-bawiłam się kosmykiem włosów
Jet poszedł do kuchni,a ja zostałam sama. Nie nudziłam się,bo już po niespełna 2 minutach usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Stanęłam w lekko uchylonych drzwiach i słyszałam,jak Mako rozmawia z Jet'em. Najpierw się przezywali,ale potem Mako zaczął mówić o mnie. Nie usłyszałam co dokładnie,bo jeszcze bardziej zainteresowała mnie stojąca za mną szafka,zamknięta na kłódkę. Próbowałam ją otworzyć,ale bez efektów. Wiem,że nie "grzebie" się w cudzych rzeczach,ale gdyby nie było tam nic ciekawego,to po co by ją zakluczył? Zaciekawiona oparłam się o parapet i rozmyślałam jak zajrzeć do środka.
-Witaj-ktoś złapał mnie za ramię-przepraszam,jeśli cię wystraszyłem.
-Hej,nie,spokojnie-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Podszedł do mnie tak cicho,że nawet go nie zauważyłam.-Czy coś się stało?
-Chciałem z tobą pogadać o...-zaczął mnie gładzić po policzku
-Kataro,herbata!-przerwał mu brat i wchodząc do pokoju, podał mi szklankę
-Dziękuję-podeszłam do niego i wzięłam napój. Nigdy tak bardzo nie cieszyłam się na jego widok,choć przyznam,że kolana mi zmiękły,po zaskoczeniu ze strony jego brata.
-Co chciałeś Mako?-zapytałam odkładając nie do końca wypitą herbatę na komodę.
Chłopak znowu się do mnie zbliżył. Uważnie przeszył brata swoim wzrokiem od góry do dołu i znowu skupił się na mnie. Spojrzał mi w oczy i powiedział,że jestem piękna. Naprawdę,mam już dość takich chwil,ale czułam,że drżą mi kolana. Jego twarz powoli zbliżała się do mojej,ale Jet niespodziewanie złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Naprawdę...? Naprawdę!
-Ej,o co ci chodzi?-wyraźnie się wściekł-Zapraszam swoją dziewczyną do chaty,a ty się bierzesz do całowania?!
-Zapraszasz "kogo"?-zapytaliśmy zgodnym chórem
-Jet słuchaj,ja nie jestem...!-czułam się jak w domu wariatów!
Złapał mnie za ręce,zaczął mnie całować. Podniósł mnie,idąc do salonu. Mako stał osłupiały całym zbiegiem wydarzeń. Wcale mu się nie dziwię...
Gdy byliśmy w salonie,Jet upuścił mnie na kanapę i pobiegł zakluczyć drzwi.
-No dobra. chyba uwierzył,że my...-dostał z liścia
-Co ty sobie wyobrażasz?!-byłam czerwona jak burak-Całujesz mnie,podnosisz i zaciągasz do łóżka tylko po to,by zaimponować własnemu bratu?!
-Kataro,ja...
-Nie odzywaj się do mnie!-wymachiwałam rękami-Ja jestem z Zuko i nic tego nie zmieni!
-Masz rację,nic... Po za tym,że porozmawiam sobie z Mai!-pierwszy raz na mnie nakrzyczał,a w moich oczach pojawiły się łzy.-Kataro,przepraszam. Nie chciałem na ciebie nakrzyczeć.
Szlochałam siedząc na kanapie,a gdy się do mnie zbliżał, odwracałam się od niego jeszcze bardziej. Wściekły i zarazem smutny wyszedł z pokoju zakluczając za sobą drzwi. Nie pozostało mi nic innego,jak tylko zadzwonić do taty i powiedzieć,że nocuję u kolegi. Telefon odebrał Sokka,więc nie rozgadywałam się zbyt długo. Siedziałam tak chwilę skulona i zapłakana,ale po jakiś pięciu minutach zaczęłam rozkładać łóżko,bo już ciemnawo. Gdy to zrobiłam,zdjęłam ubranie zostawiając podkoszulkę i bieliznę.
-Kataro,nie przeszkadzam?-w drzwiach stanął Mako.
-Mako? Nie,możesz wejść.
-Chciałem cię przeprosić za tamto...
-Nie przejmuj się tym. Każdy ma chwilę słabości-zaśmiałam się.
-Heh,pewnie tak-posłał mi zalotny uśmiech-nie wiedziałem,że jesteście z Jet'em tak blisko...
-Ale my wcale nie...-w drzwiach zobaczyłam Jet'a, wymachującego zdjęciem Mai i przestałam mówić. Skąd on bierze te zdjęcia?!
-Spoko. Wstydzisz się.Nie musisz mówić jeśli nie chcesz.
-Dzięki. Jesteś bardzo fajny, w przeciwieństwie do swojego brata-uśmiechnęłam się
-Ty też jesteś...-cmoknęłam go w policzek-Ekhem...! To ja...dobranoc!
-Dobranoc Mako!-pokiwałam mu i wyszedł.
Przykryłam się kołdrą,ale nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o Zuko. Dlaczego nie dzwoni? Czy wciąż za mną tęskni? Postanowiłam,że wyślę mu SMS-a. Napisałam w nim,co się dokładnie wydarzyło.
Mogłam mu nie pisać,bo jeszcze bardziej popsułam sobie humor. Dlaczego nie odpisywał? Wszystkie chłopaki są takie same! Odwróciłam się na bok,a po moich policzkach powoli spływały słone łzy.
Nagle usłyszałam,że coś stuka w okno. Obejrzałam się za siebie,ale nie było tam nic szczególnego,więc wróciłam do dawnej pozycji. Po chwili poczułam,jak ktoś mnie łapie za ramię i ze strachu wydałam z siebie cichy jęk.
-Psst!-ktoś położył mi dłoń na ustach i usiadł koło mnie.-Kataro,to ja!
-Zuko!-objęłam go z całych sił-Ty...przyszedłeś tu?Ale nie odpisywałeś!
-Bo chciałem cię jak najszybciej spotkać. Biegłem za samochodem,ale w końcu opadłem z sił.Zawiodłem...-spuścił głowę.
-Wcale nie!-uśmiechnęłam się i złapałam go za podbródek lekko unosząc jego głowę do góry-To bardzo miło,że w ogóle się tu zjawiłeś.
Odpowiedział mi ciepłym uśmiechem i namiętnie mnie pocałował,a ja myślałam,że odlatuję,bo przestałam czuć grunt pod stopami.
-Kataro. Wybacz,że przeszkadzam,ale przyniosłem ci...-Mako z wrażenia upuścił tacę z ciastkami i mlekiem na podłogę a ja i Zuko pośpiesznie wstaliśmy strzelając dziwne pozy...
---------------------------------
Hejka! Dawno nie pisałam,ale mój komputer... wolę nie pisać xD
Macie nowy rozdział i szczerze mówiąc nie wiem,kiedy pojawi się następny :(
Mam nadzieję,że wam się podoba i czekam na komentarze :D
<3 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz