(...)
Zaczęłam pisać:
Zuko- zalety:
-przystojny
-silny
-odważny
-oddałby za mnie życie...
Zuko-wady:
-brak poczucia humoru
-nie potrafię spojrzeć mu w oczy...
Jet...
-Katara mogłabyś...-do pokoju wparował mój brat
-Sokka!-zdążyłam schować notatnik-Nie wiesz,że zanim wejdzie się do czyjegoś pokoju,to się puka!
-Dobra,dobra...-mruczał grzebiąc mi w szufladach
-Masz trzy sekundy,by z tąd odejść!
-Mhmm...
-Raz...dwa...-ani myślał się ruszyć
-trzy... A masz!-z mojego kwiatka,stojącego na parapecie, wydobyłam wodę i utworzyłam wodny bicz. Z całej siły cisnęłam nim w plecy Sokki
-Ała!-wydarł się-Dobra już idę!!!
-Grr! Ty...dlaczego...Ach! Wstydzę się,że jestem twoją siostrą!-ze złości stłukłam doniczkę.
Już miałam zabierać się za dokańczanie listy,ale zadzwonił do mnie Zuko. Odebrałam i dobrze,bo nasłuchałam się wielu miłych rzeczy. Mówił mi,że trudno,jeśli wybiorę Jet'a, to on nie będzie tego rozbijał. Zapytał mnie też,czy za nim zdecyduję kogo wybrać,umówię się z nim do kina. Byłam bardzo podekscytowana. Zgodziłam się,pożegnałam, a gdy się rozłączyłam, od razu pobiegłam się szykować. Co prawda umówiliśmy się za dwie godziny,ale MUSIAŁAM zrobić się na bóstwo...
Gdy układałam włosy, niespodziewanie ktoś mi wziął szczotkę z ręki:
-Pomóc ci?
-Jet?-zapytałam zdziwiona-Co ty tu robisz?
-Twój ojciec mnie wpuścił. Chciałem zadzwonić,ale nigdy nie dałaś mi swojego numeru-zaśmiał się,czesząc moje włosy
-Aaaaaa!-ach ten mój brat...-Wynoś się z tąd!!!
-Sokka!-skarciłam go- Skoro przyszedł,to chyba miał powód... Mógłbyś nas na chwilę zostawić?!
-Będę cię miał na oku...-robiąc pozy jak ninja, pobiegł do swojego pokoju
-Dlaczego on taki jest?!-byłam zdenerwowana
-Ja też taki byłem dla siostry-zadziornie się uśmiechnął
-Czekaj... ty masz siostrę?-odwróciłam się w jego stronę
-Miałem... żołnierze...-zaczął
-No tak...wybacz...
-Spoko. Gdy miałem siedem lat,ckągle dostawałem kary za "krzywdzenie" siostry-zaśmiał się
-Heh,domyślam się-zahihotałam
Zaczęłam pisać:
Zuko- zalety:
-przystojny
-silny
-odważny
-oddałby za mnie życie...
Zuko-wady:
-brak poczucia humoru
-nie potrafię spojrzeć mu w oczy...
Jet...
-Katara mogłabyś...-do pokoju wparował mój brat
-Sokka!-zdążyłam schować notatnik-Nie wiesz,że zanim wejdzie się do czyjegoś pokoju,to się puka!
-Dobra,dobra...-mruczał grzebiąc mi w szufladach
-Masz trzy sekundy,by z tąd odejść!
-Mhmm...
-Raz...dwa...-ani myślał się ruszyć
-trzy... A masz!-z mojego kwiatka,stojącego na parapecie, wydobyłam wodę i utworzyłam wodny bicz. Z całej siły cisnęłam nim w plecy Sokki
-Ała!-wydarł się-Dobra już idę!!!
-Grr! Ty...dlaczego...Ach! Wstydzę się,że jestem twoją siostrą!-ze złości stłukłam doniczkę.
Już miałam zabierać się za dokańczanie listy,ale zadzwonił do mnie Zuko. Odebrałam i dobrze,bo nasłuchałam się wielu miłych rzeczy. Mówił mi,że trudno,jeśli wybiorę Jet'a, to on nie będzie tego rozbijał. Zapytał mnie też,czy za nim zdecyduję kogo wybrać,umówię się z nim do kina. Byłam bardzo podekscytowana. Zgodziłam się,pożegnałam, a gdy się rozłączyłam, od razu pobiegłam się szykować. Co prawda umówiliśmy się za dwie godziny,ale MUSIAŁAM zrobić się na bóstwo...
Gdy układałam włosy, niespodziewanie ktoś mi wziął szczotkę z ręki:
-Pomóc ci?
-Jet?-zapytałam zdziwiona-Co ty tu robisz?
-Twój ojciec mnie wpuścił. Chciałem zadzwonić,ale nigdy nie dałaś mi swojego numeru-zaśmiał się,czesząc moje włosy
-Aaaaaa!-ach ten mój brat...-Wynoś się z tąd!!!
-Sokka!-skarciłam go- Skoro przyszedł,to chyba miał powód... Mógłbyś nas na chwilę zostawić?!
-Będę cię miał na oku...-robiąc pozy jak ninja, pobiegł do swojego pokoju
-Dlaczego on taki jest?!-byłam zdenerwowana
-Ja też taki byłem dla siostry-zadziornie się uśmiechnął
-Czekaj... ty masz siostrę?-odwróciłam się w jego stronę
-Miałem... żołnierze...-zaczął
-No tak...wybacz...
-Spoko. Gdy miałem siedem lat,ckągle dostawałem kary za "krzywdzenie" siostry-zaśmiał się
-Heh,domyślam się-zahihotałam
-Napijesz się czegoś?-zapytałam,gdy skończył mnie czesać
-Nie dzięki...przejdziemy się?
-Przepraszam,ale nie mogę. Jestem dziś umówiona z Zuko-jego oczy wyraźnie posmutniały. Postanowiłam załagodzić sytuację-No...może na 10 minutek,ale zaraz potem wracam do domu!
-Jasne,jasne-uśmiechnął się zadowolony. Takiego go lubię!
-Nie dzięki...przejdziemy się?
-Przepraszam,ale nie mogę. Jestem dziś umówiona z Zuko-jego oczy wyraźnie posmutniały. Postanowiłam załagodzić sytuację-No...może na 10 minutek,ale zaraz potem wracam do domu!
-Jasne,jasne-uśmiechnął się zadowolony. Takiego go lubię!
Szliśmy bardzo powoli. Rozglądałam się po okolicy,a Jet wyraźnie się do mnie przybliżał...
-O czym chciałeś pogadać?-przerwałam ciszę
-O, wiesz... o twoim nowym chłopaku...-tylko nie to!
- Jet, ja...
- Dobra nie musisz odpowiadać! Wiem,że wolisz Zuko!-zdenerwował się
-Jet!-chłopak oddalał się
- Cóż przynajmniej próbowałem...
To był najgorszy spacer w moim życiu! Co go ugryzło? Był taki miły,a gdy na mnie spojrzał, nagle zmienił zdanie... O co mu chodzi? Pogrążona w tych myślach wracałam do domu.
-O czym chciałeś pogadać?-przerwałam ciszę
-O, wiesz... o twoim nowym chłopaku...-tylko nie to!
- Jet, ja...
- Dobra nie musisz odpowiadać! Wiem,że wolisz Zuko!-zdenerwował się
-Jet!-chłopak oddalał się
- Cóż przynajmniej próbowałem...
To był najgorszy spacer w moim życiu! Co go ugryzło? Był taki miły,a gdy na mnie spojrzał, nagle zmienił zdanie... O co mu chodzi? Pogrążona w tych myślach wracałam do domu.
(...)
Nie wychodziłam swojego pokoju aż do chwili gdy miałam już wyjsć,by nie spóźnić się do kina. Szykowałam się takim pośpiechu,że tata myślał,że coś mi się stało. Pytał się mnie, gdzie idę kilkanaście razy,a ja za każdym razem mu odpowiadałam,że niedługo wrócę. Gdybym powiedziała dokąd naprawdę idę, rozgadał by się w sparwie pierwszej miłości,jak to było z mokm bratem,a tego bym nie chciała! Spakowałam do torebki telefon błyszczyk,szczotkę do włosów i nareszcie byłam gotowa. Ku mojemu zdziwieni, w tym samym momencie w drzwiach stał Zuko.
-Witaj Kataro, jesteś gotowa?- miał na sobie białą koszukę i czarne jeansy. Swoją kruczoczarną grzywkę uczesał na boku (wyglądał bosko!)
-Zuko, ty... pięknie wyglądasz!-poczochrałam mu fryzurę
-Hah,miałem powiedzieć ci to samo...
-A więc dziękuję-zatrzepotałam rzęsami-To... idziemy?... Zuko?
-Hmm? A tak, jasne...
Całą drogę bawiłam się świetnie,opowiadaliśmy sobie śmieszne żarty,śmialiśmy się z jego stryja,gdy go przedrzeźniał,ale był czymś wyraźnie zdenerwowany. Ciągle się rozglądał,a ilekroć go spytałam,czy coś się stało,pośpiesznie odpowiadał,że nic takiego i rozglądał się dalej. Mimo to,nie zepsuło mi to humoru. Byłam optymistycznie nastawiona do tego spotkania. Miałam nadzieję,że ten wspólnie spędzony czas roztrzygnie mój problem...
-No,to jesteśmy-uśmiechnął się,,otworzył mi drzwi,a jakby tego było mało ukłonił się
-Haha,ach ty...-nie dokończyłam,bo oślepiła mnie migawka aparatu-Zuko, widziałeś?
-Ale co?-zapytał zdziwiony
-No przecież... A zresztą, nie ważne-uśmiechnęłam się i weszliśmy do środka
Film bardzo mi się podobał,ale cały czas czułam,że ktoś mnje obserwuje. Myślałam też,że Zuko nabrał też poczucia humoru. Za każdym razem,gdy w filmie się całowali, on ich przedrzeźniał, a ja myślałam że pęknę ze śmiechu!
Po jakimś czasie,znowu dostrzegłam błysk aparatu i natychmiast wyszeptałam:
-Zuko!-nadstawił ucho-Ktoś nas obserwuje czuję to!
-Dlaczego tak sądzisz?
-widzisz tamtego kolesia?-delikatnie wyciągnęłam rękę
-Tego w kapturze?-zapytał
-Tak,właśnie tego. Już drugi raz zauważyłam,że robi nam zdjęcia!
Chłopak chwilę popatrzył na mnie,a później na tego mężczyznę-Pogadam z nim.
-Dzięki,ale zaraz wracaj-kiwnął mi głową,a ja znacznie się uspokoiłam.
Minęło już sporo czasu,a Zuko nie wracał. Widziałam,jak wychodzi z nim z sali,więc po namyśle zrobiłam to samo.
Szukałam i wołałam jego imid,ale go nie znalazłam. Wyszłam z kina i nerwowo rozglądałam się po ulicy,gdzie niestety równierz go nie widziałam. Zdenwrowana postanowiłam do niego zadzwonić. Ku mojej obawie, usłyszałam jego dzwonek niedaleko kina, w ciemnej uliczce. Bez wahania pobiegłam w tamtym kierunku. Nie było tam nic szczególnego,poza workami śmieci,więc zaczęłam się zastanawiać,dlaczego było tu słychać jego telefon. Porozrzucałam trochę śmieci i po chwili usłyszałam przeraźliwe jęki,wywodzące się z sterty odpadków. Już miałam uciekać,ale znajomy głos mnie zatrzymał:
-K-katara...!
-Zuko...? Zuko!-natychmiast powyrzucałam je na drugą stronę i wydostałam go z tych brudów. Był cały poszarpany i posiniaczony,a z jego wargi spływała krew-O nie! Co ci się stało?-podniosłm go i objęłam czule
-Ech-złapał się za ramię-To...to był Jet!
-Co?-z wrażenia opuściłam go na ziemię- Jak to "Jet"?!
-Aał!-wrzasnął
-Ups, przepraszam!-natychmiast pomogłam mu stanąć na nogach i oparłam go o swój bark-Poprostu się zdenerwowałam... A tak właściwie,co tu się stało?
-Podszedłem do niego i zapytałem,czy możemy pogadać,a on pociągnął mnie za kołnierz i powiedzia,że lepiej żebyśmy wyszli teraz po za kino,bo może być nie ciekawie...
Nie wychodziłam swojego pokoju aż do chwili gdy miałam już wyjsć,by nie spóźnić się do kina. Szykowałam się takim pośpiechu,że tata myślał,że coś mi się stało. Pytał się mnie, gdzie idę kilkanaście razy,a ja za każdym razem mu odpowiadałam,że niedługo wrócę. Gdybym powiedziała dokąd naprawdę idę, rozgadał by się w sparwie pierwszej miłości,jak to było z mokm bratem,a tego bym nie chciała! Spakowałam do torebki telefon błyszczyk,szczotkę do włosów i nareszcie byłam gotowa. Ku mojemu zdziwieni, w tym samym momencie w drzwiach stał Zuko.
-Witaj Kataro, jesteś gotowa?- miał na sobie białą koszukę i czarne jeansy. Swoją kruczoczarną grzywkę uczesał na boku (wyglądał bosko!)
-Zuko, ty... pięknie wyglądasz!-poczochrałam mu fryzurę
-Hah,miałem powiedzieć ci to samo...
-A więc dziękuję-zatrzepotałam rzęsami-To... idziemy?... Zuko?
-Hmm? A tak, jasne...
Całą drogę bawiłam się świetnie,opowiadaliśmy sobie śmieszne żarty,śmialiśmy się z jego stryja,gdy go przedrzeźniał,ale był czymś wyraźnie zdenerwowany. Ciągle się rozglądał,a ilekroć go spytałam,czy coś się stało,pośpiesznie odpowiadał,że nic takiego i rozglądał się dalej. Mimo to,nie zepsuło mi to humoru. Byłam optymistycznie nastawiona do tego spotkania. Miałam nadzieję,że ten wspólnie spędzony czas roztrzygnie mój problem...
-No,to jesteśmy-uśmiechnął się,,otworzył mi drzwi,a jakby tego było mało ukłonił się
-Haha,ach ty...-nie dokończyłam,bo oślepiła mnie migawka aparatu-Zuko, widziałeś?
-Ale co?-zapytał zdziwiony
-No przecież... A zresztą, nie ważne-uśmiechnęłam się i weszliśmy do środka
Film bardzo mi się podobał,ale cały czas czułam,że ktoś mnje obserwuje. Myślałam też,że Zuko nabrał też poczucia humoru. Za każdym razem,gdy w filmie się całowali, on ich przedrzeźniał, a ja myślałam że pęknę ze śmiechu!
Po jakimś czasie,znowu dostrzegłam błysk aparatu i natychmiast wyszeptałam:
-Zuko!-nadstawił ucho-Ktoś nas obserwuje czuję to!
-Dlaczego tak sądzisz?
-widzisz tamtego kolesia?-delikatnie wyciągnęłam rękę
-Tego w kapturze?-zapytał
-Tak,właśnie tego. Już drugi raz zauważyłam,że robi nam zdjęcia!
Chłopak chwilę popatrzył na mnie,a później na tego mężczyznę-Pogadam z nim.
-Dzięki,ale zaraz wracaj-kiwnął mi głową,a ja znacznie się uspokoiłam.
Minęło już sporo czasu,a Zuko nie wracał. Widziałam,jak wychodzi z nim z sali,więc po namyśle zrobiłam to samo.
Szukałam i wołałam jego imid,ale go nie znalazłam. Wyszłam z kina i nerwowo rozglądałam się po ulicy,gdzie niestety równierz go nie widziałam. Zdenwrowana postanowiłam do niego zadzwonić. Ku mojej obawie, usłyszałam jego dzwonek niedaleko kina, w ciemnej uliczce. Bez wahania pobiegłam w tamtym kierunku. Nie było tam nic szczególnego,poza workami śmieci,więc zaczęłam się zastanawiać,dlaczego było tu słychać jego telefon. Porozrzucałam trochę śmieci i po chwili usłyszałam przeraźliwe jęki,wywodzące się z sterty odpadków. Już miałam uciekać,ale znajomy głos mnie zatrzymał:
-K-katara...!
-Zuko...? Zuko!-natychmiast powyrzucałam je na drugą stronę i wydostałam go z tych brudów. Był cały poszarpany i posiniaczony,a z jego wargi spływała krew-O nie! Co ci się stało?-podniosłm go i objęłam czule
-Ech-złapał się za ramię-To...to był Jet!
-Co?-z wrażenia opuściłam go na ziemię- Jak to "Jet"?!
-Aał!-wrzasnął
-Ups, przepraszam!-natychmiast pomogłam mu stanąć na nogach i oparłam go o swój bark-Poprostu się zdenerwowałam... A tak właściwie,co tu się stało?
-Podszedłem do niego i zapytałem,czy możemy pogadać,a on pociągnął mnie za kołnierz i powiedzia,że lepiej żebyśmy wyszli teraz po za kino,bo może być nie ciekawie...
-I zgodziłeś się?!-podciągnęłam go
-Z początku nie miałem zamiaru,ale gdy pomyślałem,że tak na mnie spojrzałaś,gdy mówiłaś,że ktoś cie śledzi i...
-I zrobiłeś to dla mnie?-prawie się wzruszyłam!
-Heej, ty płaczesz?-otarł mi łzę. A jednak coś spłynęło mi do twarzy...
Zatrzymaliśmy się i mnie przytulił.
-Masz takie piękne niebieskie oczy... gdy płaczesz,wyglądają jak ocean,w którym tonę...
Tych słów nie zapomnę do końca życia! Był taki słodki,gdy to mówił,że mogłabym go zjeśćw całości! Chociaż chętnie bym to zrobiła,ale starałam się tego nie okazywać... wyszłabym wtedy na łatwą do zdobycia. Nie byłabym wtedy wyzwaniem,tylko zachętą...
Ale dałam ciała,w tej samej chwili Zuko mnie pocałował!Ale co tam,to też mi wystarcza.
-Ooo! Jak słodko!-usłyszałam złośliwy śmiech. Zuko natychmiast mi się wyrwał
-Pójdziesz stąd po dobroci,czy mam cię stąd wyprowadzić?!-stanął w nieco zachwianej pozycji maga i groził mu płomieniem,który trzymał na swojej dłoni. Ja również zamierzałam użyć magii wody,więc trochę oodaliłam się od (znowu,z czego bardzo się cieszę) mojego chłopaka. Niestety, podstępny przeciwnik to wykorzystał i przeciągnął mnie do siebie szablami.
-Zuko!
-Wypuść ją!
-Haha-zaśmiał się-Chyba śnisz!
-Teraz pożałujesz!!!-przed moimi oczami pojawiły się ogromne języki ognia...
C.D.N
-Masz takie piękne niebieskie oczy... gdy płaczesz,wyglądają jak ocean,w którym tonę...
Tych słów nie zapomnę do końca życia! Był taki słodki,gdy to mówił,że mogłabym go zjeśćw całości! Chociaż chętnie bym to zrobiła,ale starałam się tego nie okazywać... wyszłabym wtedy na łatwą do zdobycia. Nie byłabym wtedy wyzwaniem,tylko zachętą...
Ale dałam ciała,w tej samej chwili Zuko mnie pocałował!Ale co tam,to też mi wystarcza.
-Ooo! Jak słodko!-usłyszałam złośliwy śmiech. Zuko natychmiast mi się wyrwał
-Pójdziesz stąd po dobroci,czy mam cię stąd wyprowadzić?!-stanął w nieco zachwianej pozycji maga i groził mu płomieniem,który trzymał na swojej dłoni. Ja również zamierzałam użyć magii wody,więc trochę oodaliłam się od (znowu,z czego bardzo się cieszę) mojego chłopaka. Niestety, podstępny przeciwnik to wykorzystał i przeciągnął mnie do siebie szablami.
-Zuko!
-Wypuść ją!
-Haha-zaśmiał się-Chyba śnisz!
-Teraz pożałujesz!!!-przed moimi oczami pojawiły się ogromne języki ognia...
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz