piątek, 10 października 2014

Rozdział 9

Nazajutrz czułam się jeszcze gorzej niż wczoraj. Kręciło mi się w głowie i wymiotowałam, a najlepsze,że muszę iść do szkoły. Mój ojciec co prawda martwi się do mnie,ale powiedział,że nauka jest najważniejsza i gdyby działo się coś złego, to mam zadzwonić. Nie marudziłam tylko zaczęłam się szykować do wyjścia, bo przecież co miałam zrobić? Dzisiaj nie zajęłam jako pierwsza łazienki. Niestety wyprzedził mnie Sokka. Na szczęście zdążyłam się wyszykować. Jak chłopacy mogą siedzieć w łazience ponad pół godziny?!


Gdy przemierzałam szkolne korytarze, cały czas myślałam o moim pamiętniku. Jak ja mogłam o tym zapomnieć? Jak oni mogli to prze de mną zataić? I... jak Zuko mógł mi o tym nie powiedzieć... Pomyślałam,że ucieszy się gdy do niego zadzwonię. Niestety miał wyłączony telefon. Tęsknota i ciekawość zżerały mnie od środka. Nawet przy Ty Lee nie mogłam się rozluźnić...
-Kataro,co się stało?-zapytala
-...Hmm...Co?...A...Nic się nie stało...-zamyśliłam się...
-Nie nabierzesz mnie. Zbyt dobrze cię znam! No już,opowiadaj!-Usiadła na ławce zachęcając mnie bym zrobiła to samo. Usiadłam (Zmuszona!) i zaczęłam opowiadać:
-...I tak to się skończyło. Nie mogę przestać o nim myśleć i...-koło mnie przeleciała strzała z przyczepioną karteczką. Przez zawroty w głowie nie mogłam odczytać,więc poprosiłam o to moją przyjaciółkę.
-Ekhem!-odchrząknęła i zaczęła czytać:
"Widzę,że ci się układa z twoim chłopakiem. Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy! Zgaduję,że kochasz go ponad życie i nie chciałabyś,aby stało mu się coś złego... No cóż życie bywa zdradliwe... Aby temu zapobiec, przyjdź pod szkolną fontannę o 20.00
-To straszne!-w moich oczach pojawił się gniew,a po policzkach spływały słone łzy
-Kto wymyśla takie rzeczy?!-zbulwersowała się Ty Lee
-To na pewno Jet! On chciał być ze mną ale... Jestem z Zuko i nic tego nie zmieni!-prawie krzyczałam
-Spokojnie... Kataro, gdzie ty biegniesz!-byłam już w połowie korytarza,ale wykrzyknęłam,że chcę pobyć sama.
Zupełnie nie wiedziałam co robić. Zastanawiałam się, co mu może zrobić skoro jest na Naradzie Wojennej ponad 200 km stąd,ale wolałam nie ryzykować...
Cały dzień byłam zdenerwowana i nie cierpliwie czekałam,aż się ściemni. Na wszelki wypadek wzięłam ze sobą komórkę... Tak na wszelki wypadek...
Usiadłam koło fontanny i czekałam na Jet'a. Nie siedziałam długo...
-O! A jednak przyszłaś!-usłyszałam znajomy głos,ale nie widziałam go w mroku.
-Czego ode mnie chcesz!
-Zdejmij swój pasek!
-Co?!-zdziwiła i rozgniewała mnie jego prośba-Ani mi się śni!
-Dobrze,skoro nie chcesz zobaczyć Zuka...
-No dobrze...-powiedziałam po namyśle i zdjęłam pasek-Co mam z nim zrobić?
-Zawiąż sobie oczy...-nadal go nie widziałam. Musiał się gdzieś ukryć,bo nie wyraźnie go słyszałam.
Powoli wykonałam polecenie i spytałam niepewnie-Tak...?
-Wyciągnij ręce... I żadnej magii!-posłusznie zrobiłam,to co chciał. Teraz wyraźnie słyszałam,jak do mnie podszedł. Związał moje dłonie,usadził mnie na ławce i usiadł obok mnie.
-Co jest ze mną nie tak?!-zapytał podniesionym głosem
-O co ci chodzi?!
-Dlaczego Zuko?! Byliśmy taką piękną parą...
-Może i tak,ale ty to zniszczyłeś,a uwierz mi: Byłam w tobie naprawdę zakochana! Jesteś taki przystojny i odważny ale... Ty całowałeś się z Azulą!
Jet'a zatkało i przez chwilę nic nie mówił,ale po chwili zapytał:
-A... Dobrze całuję?
-Wiesz.... całkiem,całkiem...-powiedziałam żartobliwie,ale nadal byłam na niego zła. Po chwili blask księżyca oświetlił nasze twarze. Nie wiedział o tym,ale ten pasek był cienki i wszystko przez niego widziałam...Zrobiło to na mnie wrażenie,bo Jet jest nawet...ładny.Ale zdradził mnie i mu nie wybaczę!
-Chciałabyś tak jeszcze raz...prawda?-powiedział to takim głosem,że wydawał się być inną osobą...
-Ja...wiesz...-lekko się zarumieniłam. Mam nadzieję,że nie było tego widać!
-Haha!-zaśmiał się-Wiedziałem! Kochasz mnie,ale jesteś na mnie wściekła...-A jednak zauważył...Po tych słowach powoli zdjął mi "opaskę" i spojrzał w oczy-Ja wiem,że popełniałem błędy i było ich naprawdę sporo,ale wiem,że wierzysz,że jest we mnie dobro...-to samo powiedział mi kiedyś Zuko... Jet pogładził mnie po policzku i zbliżył swoją twarz do mojej. Na początku było to tylko lekkie muśnięcie warg,ale gdy zobaczył,że się mu nie opieram, wsunął swój język i gładził moje podniebienie. Z wrażenia głos zawarł mi w krtani. Powtarzałam sobie,że on jest potworem,ale nie potrafiłam mu się oprzeć. Kompletnie bez kontroli umysłowej,użyłam magii i rozerwałam węzły. Zarzuciłam mu ręce na szyi,a on objął mnie wokół talii i całowaliśmy się w najlepsze. Nagle przerwał nam głos,którego za nic w świecie nie chciałabym teraz słyszeć:
-A więc to tak! Wyjeżdżam na kilka dni,a gdy wracam dowiaduję się,że moja dziewczyna obściskuje się z byłym!
-Zuko nie! To nie tak!-odruchowo wstałam,a po moich policzkach znowu lały się łzy-Ja ci to wyjaśnię...!-
Chłopak odszedł ze złością na twarzy. Odwróciłam się w stronę Jet'a i ujrzałam na jego twarzy złośliwy uśmiech. Bez wahania pobiegłam za moim chłopakiem. Po chwili zaczęło mi się kręcić w głowie,ale biegłam dalej-Zuko stój! Z-zu...-upadłam
-Katara!-usłyszał jak upadam i natychmiast zawrócił-Katara słyszysz  mnie? Ocknij się!-słyszałam co mówił,ale nie potrafiłam wymówić ani słowa. Na znak,że go słyszę, przejechałam ręką po jego twarzy,a on ją złapał i pocałował. Po chwili na naszych twarzach pojawiły się łzy. Chłopak złapał mnie i mocno przytulił-Nie... Co ci jest!-znowu nie odpowiadałam...-Zabiorę cię do lekarza!
Po chwili leżałam w łóżku, w szpitalu,a gdy się przebudziłam ,koło mnie siedział mój wybawca....
-Z-zuko...
-Nic nie mów!-złapał mnie za dłonie,ale po chwili gwałtownie je puścił. Wstał i podszedł do ściany. Stał tam przez dobrą chwilę i nie wytrzymałam:
-Zuko...-podniosłam się-Dlaczego tam stoisz?
-Bo straszny ze mnie mięczak...
-Wcale nie. To,że się o mnie troszczysz to nic złego. To bardzo miłe...
-Nie tylko o to mi chodzi... Zdradziłaś mnie!
-Zuko ja...
-Nie... nie jestem już tym "milutkim" i posłusznym chłopakiem!-powoli podszedł do mnie i musnął moje wargi-...To koniec...
-Co...? Ale ja myślałam,że...że...-chłopak właśnie wyszedł i zatrzasnął za sobą drzwi. Uderzałam się dłonią w głowę i mocno płakała. Nie dowierzałam,że zrobiłam mu coś takiego! A pomyśleć,że nie dawno to ja go oskarżałam,że jest tym "złym" w naszym związku... Miałam ochotę się pociąć...!





----------------------------------------
A tak jakoś mnie natchnęło do pisania :D
Będę wstawiała krótsze, ale za to częściej.
Fanki Jet'a mogą się cieszyć, a ja mogę spokojnie spać wiedząc,że napisałam wam nowy rozdział ;3
Chociaż  nie... Nie będę mogła spać,bo ciągle czekam na rozdział Wiki! ;D
Komentarze mile widziane :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz