czwartek, 2 października 2014

Rozdział 7

(...) Bylam roztargniona. Wogóle nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Chodziłam po całym domu,szukając nie wiadomo czego. Sokka głośno się śmiał:
-Haha! Jaka zakochana!-ośmieszył mnie przed ojcem. Jak śmiał?!
-Wcale nie!-zarumieniłam się i spojrzałam na tatę wzrokiem, który mówił: Tato, ratuj!
-Sokka zostaw siostrę! Jest nastolatką. Musi się wyszaleć,a to że Zuko ją zauroczył to nic wstydliwego.-to dopiero był wstyd. Obróciłam się na pięcie i oburzona wyszłam.-Powiedziałem coś nie tak?
-Oj, tato.-mój "najdroższy" brat zaśmiał się jeszcze głośniej.
Z początku byłam na nich zła,ale podniecona spotkaniem szybko o tym zapomniałam. Gdy upinałam swoje (jak to mówi Sokka) zawijasy, niespodziewanie dostałam SMS. Brzmiał on tak:
HEJ! MIAŁEM PO CIEBIE PRZYJŚĆ,ALE STRYJ KAŻE MI JESZCE WEJŚĆ DO SKLEPU... POCZEKAJ NA MNIE W PARKU.
*Zuko*
Włożyłam telefon do kieszeni, ubrałam błękitną bluzę i już miałam wychodzić,gdy po drodze zaczepił mnie mój brat:
-Tylko mi się tam nie całować! Ogień i woda nie...-nie dosłyszałam,bo zatrzasnęłam drzwi. Naprawdę, te jego "mądrości" doprowadzają mnie do szaleństwa!
Po 10 minutach byłam już w na miejscu. Zuko jeszcze nie było,więc usiadłam na ławce i czekałam. Wyjęłam komórkę i przeglądałam SMS-y.
-Hej,mała-usłyszałam znajomy głos. Zbyt wredny,by go nie rozpoznać.
-Jet?!-uniosłam głowę nie ruszając się z miejsca-Co ty tu robisz?
-Chciałem powiedzieć to samo...-usiadł na ławce obok mnie. Nie miałam ochoty na niego patrzeć,więc odwróciłam się w drugą stronę.
-Jeszcze się na mnie boczysz?-spytał
-Weź przestań!-nie wytrzymałam- Jesteś taki głupi,czy tylko udajesz?!
-O co ci chodzi?-to mnie bardzo zdenerwowało
-Wiesz co? Nie mam ochoty z tobą gadać!-wybuchłam płaczem. On zrobił skruszoną minę i próbował mnie objąć.
-Nie dotykaj mnie!-złapałam go za rękę-Jeśli nie zauważyłeś to ci powiem: Ciągle jestem na ciebie zła! Zaciskając zęby z płaczu myślałam tylko o tym,kiedy przyjdzie Zuko. Nastąpiła chwila ciszy. Myślałam,że dał sobie spokój,ale gdy chciałam się obrócić on złapał moje nadgarstki unosząc mnie do góry:
-Zastanów się! Każda laska chciałaby mnie mieć!-warknął ze złością
-Może i tak,ale gdyby cię poznała, zmieniła by zdanie na zawsze i nie byłaby głupia,żeby popełniać ten sam błąd co ja!-w tej chwili chłopak spojrzał na mnie pytająco-Nigdy by do ciebie nie wróciła!
-Myślałem,że zmienisz zdanie... no cóż!-pociągnął mnie i wyprowadził z parku. Chciałam krzyczeć,ale zagroził mi,że jeśli to zrobię to rozpowie całej szkole,że całowałam się z Aangiem, a tego bym nie chciała...
Zaciągnął mnie w mroczną uliczkę.
Związał mi ręce i rzucił na ziemię. Chciałam uciekać, ale złapał mnie za nogi i również je unieszkodliwił. Pełna gniewu i żalu miotałam się, usiłując zniszczyć węzły.
-Nie dasz rady ich rozwiązać.-uśmiechnął się złośliwie. Bezradna leżałam nie ruchomo,ale łzy płynęły mi po policzku jedna za drugą.-Dlaczego płaczesz?
Zresztą posłuchaj mnie...-kucnął koło mnie.
-Cz-czego ty ode mnie chcesz?!
wprost pękałam ze złości
-Ja? Ja nic. Ale jestem pewien,że ty...-powoli zbliżał swoją twarz do mojej. Z wrażenia nie wymówiłam ani słowa. Sparaliżował mnie strach,a Jet nadal całował.
-Zostaw ją!-usłyszałam znajomy, przyjazny głos
-Zuko!- wyrwałam się napastnikowi. Przybysz spalił węzły i pobiegłam w jego kierunku.
-Zuko? Odczep się od niej! Przegrałeś!-powiedział Jet
-Nie Jet, Katara jest ze mną!-chłopak spojrzał na nas z wielkim zdziwieniem,a ja obejmowałam wybawcę.
-Nie... nie!
-A właśnie,że...-coś mu przerwało
-Dzieci?! A co wy tu robicie?!-To był Iroh
-Stryju? My,my tylko...
-Zuko, co sie tu dzieje?!
-On mnie porwał!-wskazałam ze złością na Jet'a. Byłam zadowolona,że staruszek pojawił się w takiej chwili.
-Jet...?-nie mógł uwierzyć-Odejdź,albo będziesz miał ze mną do czynienia!
Jet wystraszony uciekł.
-Stryju...ja...
-Nic nie mów. Porozmawiamy później,a ty odprowadź Katarę do domu.
Chłopak zgodził się,podniósł mnie i tak idąc poszedł ze mną do mieszkania.
 ***
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?-powiedziałam,siedząc przy stole z ciepłą herbatą. Tata już wszystko wiedział,a Sokka zły,że ogień i woda się połączyły, zamknął się w pokoju.
-Wyjeżdżam dzisiaj do Narodu Ognia. Muszę się zjawić na naradzie wojennej.-wyjaśnił
-Po co?-zapytałam zaskoczona-Przecież wojna już się skończyła...
-Niby tak,ale państwem trzeba zarządzać i podejmować ważne decyzje. Chciałem się z tobą pożegnać.
Po tych słowach objęłam go czule,a on gładził mnie po włosach.
-Ale nie zostawiasz mnie na długo?-zapytałam
-Nie,będę tam tylko tydzień. Musimy rozważyć sprawę,co zrobić z Azulą.
-Aha... to trochę ci zajmie...
-Nie przejmuj się. Cały czas będę myślał o tobie.
-Nie myślałam,że kiedyś to powiem ale... Kocham cię Zuko.Będę tęsknić.
-A ja nie wiedziałem,że to kiedyś usłyszę... Ja też cię kocham-pocałował mnie, pożegnaliśmy się i wyszedł.
Ojciec stał zszokowany,ale nie miałam czasu na więcej wyjaśnień i pobiegłam do pokoju.
C.D.N.



-----------------------------------------------------------
Witajcie! :D
Dawno mnie nie było, bo mam mały problemy i przez to brak dostępu do komputera ;/
Przez jakiś czas, posty będą pojawiać się rzadziej,a dokładnie co soboty,ale niczego nie obiecuję.
Miłego czytania! <3


(A to taka mała niespodzianka ;D)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz