11 września
~Miłość z dzieciństwa~
Dzisiaj jest sobota, więc nie idziemy do szkoły. Obudziły mnie promienie słońca, oświetlając delikatnie moją twarz. Zmarnowana po wczorajszym dniu podniosłam się i spojrzałam przez okno, a potem na zegar. Słońce dopiero wstało, była godzina 4:30. Byłam zdziwiona,bo w weekend zwykle wstaję po 10. Rozejrzałam się po pokoju. Wstałam przeciągając się na boki i podeszłam do lustra wiszącego nad komodą. Wyglądałam,okropnie! Poplątane włosy i sine oczy nie dodawały mi uroku. Przyczesałam je trochę, założyłam szlafrok i wyszłam na korytarz. Drzwi do pokoju Sokki były otwarte. Zaglądnęłam przez uchylone drzwi i zobaczyłam,że siedzi na czacie. Nie chciałam,by zobaczył mnie w moim stanie,dlatego domknęłam drzwi i cicho pobiegłam do kuchni. Zwykle na stole czekało już śniadanie,ale dzisiaj musiałam przygotować je sama. Wyjęłam z lodówki mleko i płatki. Usiadłam przy stole i ze smakiem zjadłam posiłek. Gdy spojrzałam,która godzina niespodziewanie do pokoju wszedł mój brat:
-Ej, co ty tu robisz tak wcześnie?
-Mi też miło cię widzieć... Byłam głodna i poszłam do kuchni. To źle?
-Nie,no coś ty.-odpowiedział lekko zdziwiony.
Po tych słowach usiadł na przeciwko mnie. Piłam sok udając,że go nie widzę, ale czułam że przeszywa mnie jego wzrok. Po długiej chwili ciszy zapytał:
-Dobrze się czujesz?
-Raczej... O co ci chodzi?-prześledziłam go wzrokiem
- O nic...-wstał, obejrzał się spoglądając na mnie i poszedł do salonu.
Odłożyłam szklankę na blat i pobiegłam za nim. Usiadł na kanapę i włączył telewizor.
-Co będziesz dzisiaj robił?-zaciekawiłam się
-To co zawsze...Bądź cicho!
-To znaczy?-za wszelką cenę chciałam to wiedzieć. Może podsunie mi pomysł na spędzenie weekendu?
-A od kiedy to interesuje cię moje życie prywatne?
- Jesteś moim bratem,matole!-zaśmiałam się zadziornie
-Taaak, jasne. A więc położę się na kanapie...
-Taaak...-notowałam sobie w głowie
-Rozepnę spodnie i pooglądam telewizję.-dokończył
Byłam na niego wściekła:
-Ty śmierdzący leniu!
Po tych słowach wyszłam z salonu i wróciłam do swojego pokoju.Wyjęłam swój telefon z plecaka i cicho słuchałam muzyki. To była kołysanka,którą kiedyś śpiewała mi mama. Była taka piękna,że zaczęłam tańczyć. Zrobiłam kilka piruetów nucąc pod nosem. Tak się wsłuchałam,że nie zauważyłam mojej bluzy,leżącej na podłodze i upadłam. Zanim się przewróciłam odruchowo złapałam szufladę od biurka,która się otworzyła. Zszokowana podniosłam się i zaglądnęłam do środka. Nie było tam nic ciekawego: jakieś książki,stare bransoletki, kolczyki i... Nagle natknęłam się na mój stary pamiętnik. Odgarnęłam ręką kurz i go otworzyłam. O mało się nie wzruszyłam. Ostatni wpis był zapisany jeszcze dwa lata ,nim poznałam Aanga. Miałam wtedy 12 lat. Właśnie wtedy rozniosły się wieści o księciu Zuko. Byłam w szoku,gdy przeczytałam jedną z notatek:
"Babcia opowiedziała mi o młodym synu Władcy Ognia. Mówiła mi,że gdy brał udział w naradzie wojennej odezwał się niegrzecznie, przez co obraził starego generała,który zarządził Agni Kai, czyli pojedynek ognia. Chłopak oznajmił,że się go nie obawia,ale czekała go przykra niespodzianka. Musiał pojedynkować się z własnym ojcem. Zrobiło mi się go żal. Upadł na kolana i błaga o litość. Niestety, Władca go poparzył. Strasznie się popłakałam,gdy o tym usłyszałam. Chciał tylko uratować honor swojego kraju,a jego własny ojciec wygnał go i polecił schwytać Awatara. Mam nadzieję,że kiedyś spotkam tego młodzieńca podobno jest strasznie ładny!" Na dole kartki było namalowane serduszko...
-Witaj Kataro, nie przeszkadzam?-do pokoju wszedł mój tata. Pośpiesznie odłożyłam pamiętnik i zamknęłam szufladę,
-Ależ skąd! Coś się stało?
-Dzwonił Zuko. Mówił,że dzwonił ,ale nie odbierałaś. Chciał zapytać, czy pójdziesz z nim do parku.
Nie wierzyłam własnym uszom. Spojrzałam w telefon i faktycznie- dzwonił do mnie 6 razy. Tak się zaczytałam,że nie słyszałam. Po chwili namysłu odpowiedziałam:
-Jasne,zadzwonię do niego...
-Nie ma potrzeby.-przerwał mi-spodziewałem się,że z chęcią przyjdziesz więc przyjdzie tu za pół godziny.
-Oj tato!-pocałowałam go w policzek-Jak ty mnie dobrze znasz!-wtuliłam się w jego ramiona-Czu teraz mogę się przebrać? Jest 7 rano...
-Oczywiście skarbie.-powiedział i wyszedł z pokoju.
Tylko na to czekałam. Gdy odszedł zaczęłam piszczeć i skakać z radości. Skoczyłam na łóżko i wtuliłam się w poduszkę. Myślałam o tym, po co miałby się ze mną spotkać. Zastanawiało mnie też dlaczego tak wcześnie?
Rozmyślałam też,że kiedyś byłam w nim naprawdę zakochana. Nie wiedziałam, dlaczego o nim później zapomniałam. Miałam tyle pytań...
C.D.N.
------------------------------
Witam :D
Miałam wstawić wczoraj Kometę Sozina cz. 2, ale nie chcący usunęłam całe opowiadanie -,-
Więc dzisiaj wstawiam coś innego. Mam nadzieję,że nam się spodoba. Jak dobrze pójdzie, to może nawet wstawię jutro wieczorem ;)
komentarze bardzo motywują do pisania ;D
Świetne! :D Już nie mogę doczekać się ciągu dalszego. A co do Zuko... Jak można dzwonić do dziewczyny o 7 rano w sobotę?! Co za ciołek xD
OdpowiedzUsuńWiem xd ale postanowię to wykorzystać ;3
OdpowiedzUsuń