poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 3


5 września
~bójka~
Witajcie na moim blogu :D
Miałam udostępnić kolejny wpis już 2 września,
ale nic szczególnego się nie wydarzyło.
Tak więc zaczynamy ;*
                                         
Dzisiaj, zaraz po przebudzeniu nie mogłam skupić się nad tym co robię. Zostało już tylko 5 dni do Golden Dragon Dance, a ja nadal nie mam partnera. Jedyną nadzieją zostaje ten... jak go na nazwała Ty Lee? "Cichy wielbiciel"? Nawet nazwałyśmy jego Błękitnym Duchem,
ale uznałyśmy,że Zuko się obrazi. Minęły cztery dni od mojej rozmowy z kumpelą, i nadal nie zauważyła u Aanga nic podejrzanego.
Tak zamyślona (jeszcze w piżamie) zeszłam po drewnianych schodach do kuchni na śniadanie.Było tam tak ciepło i przytulnie. Powoli podeszłam do drzwi, otworzyłam,przywitałam się i nalałam sobie wody. Mój tata był bardzo zdziwiony:
-Kataro? Dobrze się czujesz?
-Taaak-odpowiedziałam ziewając- A co?
-Wiesz, wyglądasz... inaczej.
-Menel - wymyślił złośliwie Sokka.
-Sokka!-skarcił go tata-Skarbie. Spójrz na siebie!
Rzeczywiście. Miałam na sobie piżamę, stare wełniane kapcie, potargane,rozpuszczone włosy i sine oczy
-Nie spałam dziś dobrze.
-To widać. Na pewno wszystko w porządku?-upewnił się
-Po za twoją stałą głupotą?-znowu zaczepił mnie Sokka
-Synu!-ojciec nie wytrzymał-Nie musisz już iść do szkoły?
-O matko! Znowu się spóźnię!-powiedział,pobiegł,trzasnął drzwiami
i już go nie było
-Porozmawiamy po szkole córciu
-Nie ma potrzeby-odpowiedziałam. Przecież tata nie musi wiedzieć o wszystkim co się dzieje.
Zjadłam śniadanie,po czym ubrałam biały t-shirt,jeansy. Umyłam zęby i uczesałam warkocza,nie zapominając o moich zawijasach. Gdy nadeszła pora do szkoły pojechałam duży,zatłoczonym autobusem. Musiałam się bardzo ścisnąć. W czasie jazdy pisałam sms do Ty Lee. Nadal żadnych wieści.
Po wyjściu z autobusu szłam przez park. Jest jesień, więc liście były kolorowe. Spadały na ziemię tworząc jakby kolorowe dywany. Zwykle takie widoki mnie zachwycają, ale dzisiaj nie miałam nastroju.
W końcu dotarłam na szkolny plac, otoczony ceglanym murem.
Nie minęła chwila, gdy znowu podszedł do mnie Jet. Dziwne,bo robił
to codziennie, odkąd mnie obraził.
-Kataro ja...Muszę ci coś powiedzieć!
-Nie mam czasu!
-Ile razy mam cię zaczepiać i mówić to samo?!
-Śpieszę się na lekcje!
-Co ci się stało?
-A co miało się stać? Nic się nie stało.:
Po tych słowach odeszłam od niego. W zatłoczonym korytarzu jakoś dotarłam  do swojej szafki. Gdy wkładałam książki zamknęła mi się. Naszczęście zdążyłam wziąć ręce. Zamknął ją Jet.
-Możesz mnie zostawić?!
-Jeszcze nie dawno się przyjaźniliśmy.
-Ale zrozumiałam,że ty się nigdy nie zmienisz!
-Kochasz mnie jeszcze,prawda?
-Zaczekaj!-wtedy wpadł mi do głowy pewien pomysł:Podeszłam do automatu z napojami i kupiłam pepsi. Wróciłam do Jet'a i go oblałam. Z wrażenia nie wymówił ani słowa.
Nareszcie mogłam udać się spokojnie do klasy.
Lekcje rozpoczęły się matematyką z dyrektorem. Do klasy nie dotarli jeszcze Jet,Zuko i Ty Lee. "Dziwne..." Po jakiś 10 minutach do klasy wbiegła wystraszona moja kumpela:
-Panie dyrektorze! Bójka na placu!-krzyknęła
Facet wybiegł z klasy,a zaraz za nim wszyscy uczniowie. Biegłam tak szybko,że o mało się nie potknęłam o próg przy drzwiach do wyjścia z budynku.
Gdy byłam już na boisku, nie wierzyłam w to co tam (ledwo) widziałam!
Jet i Zuko-najlepsi kumple bili się! Nikt nie wiedział o co chodziło, lecz ja uważałam,że
Ty Lee wie. Gdy wszyscy pytali siebie nawzajem
ona pośpiesznie odpowiadała,że nic nie wie i szła jak najdalej od osoby,
która zadała jej to pytanie.
-Aaaaa!-To był zdecydowanie krzyk Jet'a
Nie widziałam co się stało,bo zasłaniali mi ludzie. Po krzyku usłyszałam,
jak dyrektor woła:
Ty do uzdrowicielki! Potem cię widzę w gabinecie! A ty do mnie!
Gdy zabrał ich do gabinetu wszyscy się rozeszli.Natychmiast pobiegłam
do gabinetu maga wody. Niestety,nie chciała mnie wpuścić. Musiałam zaczekać na korytarzu. Podczas siedzenia w poczekalni słyszałam wiele krzyków i przekleństw. Byłam bardzo ciekawa, co mu się stało.
Nareszcie! Drzwi od gabinetu się otworzyły,lecz po tym co zobaczyłam zemdlałam.
Obudziłam się na stole w klasie. Okna były zasłonięte, a światła zgaszone. Ledwie było coś widać.W ciemnościach dostrzegłam,że obok mnie stał Jet. Zanim  do końca się ocuciłam
ujrzałam,że chce mnie pocałować. Nagle gwałtownie zasłoniłam się ręką i wstałam ze stołu.
-Jet?! Co ty wyprawiasz?! I co ja tu robię?!- zanim zdążył mi odpowiedzieć przypomniałam
sobie jak zemdlałam, bo zobaczyłam,że ma poparzone ramię.
-Jejku!  Co ci  się stało?
-Zuko mnie sparzył...
-Pogięło go? O co poszło?-spytałam zaciekawiona
-A takie tam,męskie sprawy.
Jescze trochę kręciło mi się w głowie i już miałam upaść,lecz
Jet złapał mnie, obejmując wokół talii.
Kolejną część napiszę później. To trochę dłuższa historia :D
Zapraszam do czytania. Widzimy się już jutro paa ;***
-----------------------
Z góry przepraszam za błędy,ale jestem na telefonie ;/ Kolejna część już za trzy dni ^^
Dedyk dla Kasi Tasi ;***

6 komentarzy:

  1. omom super! ;*
    i dziękuje za dedyczek ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, fanki Zutary mają chyba słabość do Jeta. Sama też planuję go wykorzystać, jakkolwiek by to nie brzmiało. A nawet jestem w trakcie :D
      Opowiadanie fajne, no i mam wrażenie, że dłuższe od poprzedniej części. I bardzo dobrze! ;)
      Przy okazji zapraszam do siebie na drugi rozdział ;)

      Usuń
    2. Powodzenia w pisaniu i już czytam drugi rozdział *U*

      Usuń
  2. Ja bym nigdy nie kupiła pepsi, aby nim kogoś oblać, ale ja jestem skąpa XD ;)
    No nic, ładnie itd. Nie jestem dobra w komentowaniu, więc po prostu napiszę, że w miarę ciekawe :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcę cię poinformować, że mój blog o Awatarze zostaje usunięty i zakładam całkiem inną tematykę ;)

    OdpowiedzUsuń